Lawenda świetnie z miodem się komponuje i o, z dynią też lubię bardzo! W ogóle dzisiaj Twoje śniadanie z całej blogosfery najbardziej w moim guście. :)
właśnie z Ankowym śniadaniem mi się skojarzyło (dobrze, że to uwzględniłaś, bo znowu by mi się oberwało!). a croissanty kocham miłością nieskończoną. chyba przekonałaś mnie, żeby znów się nań skusić :) no, nie tak zawsze łatwo ten czas sobie dać, niestety
tak prosto, a tak zachwycająco! zdjęcia biją na głowę i kuszą stokrotnie. ciekawi mnie ogromnie suszona lawenda.
czasem trzeba poczekać. ale potem zawsze stwierdza się, że było warto czekać, nawet jeśli mówimy o naprawdę długim oczekiwaniu. ja też czekam i wierzę, że jest tak jak napisałam.
Dziękuję za odwiedziny i komentarz :) Drogi Anonimie, miło byłoby mi poznać Twoje imię, lub chociaż pseudonim. Wszystkie komentarze są moderowane - te, które uznam, za obrażające mnie lub inne osoby / bezsensowne itp. po prostu nie będą akceptowane :)
Lawenda , uwielbiam ! :) Śniadanie idealne :>
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tego miodu lawendowego!
OdpowiedzUsuńCiekawe połączenia na tym croissancie ! :))
Ależ pysznie wygląda!
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia, cudowne śniadanie... zawsze potrafisz przyrządzić coś prostego, a zarazem najlepszego w smaku! zachwycam się :)
OdpowiedzUsuńJakie pyszności, mm... zazdroszczę! *.*
OdpowiedzUsuńostatnie zdjęcie - miazga!
OdpowiedzUsuńAle świetnie uchwyciłaś ten spływający miodek. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi przypomniałaś jak ja dawno nie jadła croissantów! Sama robiłaś czy kupiłaś?
te zdjęcia *_*
OdpowiedzUsuńdopiero zjadłam pizzę, a już zgłodniałam! :D
Lawenda świetnie z miodem się komponuje i o, z dynią też lubię bardzo!
OdpowiedzUsuńW ogóle dzisiaj Twoje śniadanie z całej blogosfery najbardziej w moim guście. :)
Kocham, kocham croissanty, smak mojego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńMiodu lawendowego jeszcze nie widziałam! Super zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie z Ankowym śniadaniem mi się skojarzyło (dobrze, że to uwzględniłaś, bo znowu by mi się oberwało!). a croissanty kocham miłością nieskończoną. chyba przekonałaś mnie, żeby znów się nań skusić :)
OdpowiedzUsuńno, nie tak zawsze łatwo ten czas sobie dać, niestety
tak prosto, a tak zachwycająco! zdjęcia biją na głowę i kuszą stokrotnie. ciekawi mnie ogromnie suszona lawenda.
OdpowiedzUsuńczasem trzeba poczekać. ale potem zawsze stwierdza się, że było warto czekać, nawet jeśli mówimy o naprawdę długim oczekiwaniu. ja też czekam i wierzę, że jest tak jak napisałam.
Ostatnie zdjęcie jest najlepsze! :D O miodzie lawendowym słyszałam, ale nie jadłam ;)
OdpowiedzUsuńIdealnie! Uwielbiam dodatek lawendy ;)
OdpowiedzUsuńTe zdecia oddaja idelana delikatnosc i wyglad całej potrawy ktorej smak musial byc zabojczy <3
OdpowiedzUsuńLawenda <3 uwielbiam jej aromat. Z chęcią spróbowałabym tego miodu :)
OdpowiedzUsuńLawenda chyba uspakaja? Zdecydowanie przydałoby mi sie takie sniadanie :)
OdpowiedzUsuńcroissanty kocham miłością bezwarunkową. suszoną lawendę mam, teraz zaopatrzę się w taki miód i wypróbuję tą kompozycję ;)
OdpowiedzUsuńPatrzę z zazdrością na ten lawendowy miód, bo uwielbiam, a mój się już skończył ;p
OdpowiedzUsuńcudownie to wygląda :D
OdpowiedzUsuń