~owsianka na mleku z kakao i domowym masłem orzechowym~
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
Było. Wspaniale! Ja. Chcę. Jeszcze. Raz. Boże Boże Boże Boże
Ale od początku ;) Wyjechaliśmy o 7 rano i na miejscu byliśmy ok. 10, zdziwiłam się, że nikogo jeszcze nikogo nie było. Jakoś nie długo po nas przyszło kilka innych dziewczyn i zapoznałyśmy się z nimi i razem się trzymałyśmy. Potem nasza 'grupa' zaczęła się powiększać, tak, że było nas chyba z 8 osób. Jak się dowiedziałyśmy, że chłopcy wyładowują sprzęt to od razu pobiegłyśmy za klub, żeby ich złapać :D Udało nam się spotkać Jordana i (potem) Matta - mam z nimi zdjęcia (niżej dodam :)), nie miałam ze sobą płyty (została w plecaku pod głównym wejściem do klubu jak się zrzuciłyśmy na tył ^^) i nie mam żadnych autografów, ale zdjęcia są, a najważniejsze, że poznałam się bliżej z dwoma (na pięciu) członkami zespołu. Potem chłopcy pojechali do miasta, a my poszłyśmy znów pod główne wejście i sobie siedziałyśmy :D Podeszła do mnie Karolina i spytała czy jestem Martyna (tak w ogóle to szacun, że mnie poznałaś ^^ i dlaczego nie mamy wspólnego zdjęcia?! :c) i chwile pogadałyśmy po czym Karolina się do nas dosiadła i resztę czasu czekając na koncert spędziliśmy w niemałym gronie. Gdy już zaczęli ustawiać bramki wszyscy się przepychali, to było straszneeeee. Ale w końcu nas wpuścili i pobiegliśmy zająć miejsca jak najbliżej :D Stałam przy barierce, ale jakieś debilki (przepraszam) były tak napalone na wokaliste YD i BMTH, że chciały też dostać się pod barierkę (gdzie miejsca nie było, bo nawet nam było strasznie ciasno) i ciągle się przepychały, wbijały mi łokcie w głowę i kopały (dzięki Bogu miałam glany!), a poza tym to tylne rzędy tak strasznie na nas napierały że za jednym razem zostałam tak strasznie przyciśnięta do barierki, że myślałam, że złamałam sobie żebro i przez chwilę nawet nie mogłam oddychać (mam na żebrze ogromnego siniaka...aż się przeraziłam, jak dziś rano go zobaczyłam!), ostatecznie doszłam do wniosku, że ja tam nie wytrzymam i gdy tylko support zejdzie ze sceny i BMTH zacznie się rozstawiać idę do taty na tył (taaak, mój tato był na koncercie :D). I tak zrobiłam. To była dobra decyzja. Tam ludzie tak się nie pchali, było czym oddychać, i mimo, że nie widziałam wszystkiego tak jak przy barierkach, tylko nieznacznie gorzej to i tak bawiłam się świetnie. MAM SETLISTĘ!!! I tato po tym jak zobaczył jak zachowuje się większość młodzieży w moim wieku to stwierdził, że jestem nad wyraz normalna i sprezentował mi koszulkę i naszyjnik z logiem Sempiternal :D. Wszystkimi gadżetami pochwalę się jutro, bo dzisiaj...Dzisiaj mam po-koncertową depresję. Myślę, że jeśli kiedykolwiek byliście na koncercie zespołu, który bardzo lubicie (lub jest to wasz ulubiony, jak BMTH dla mnie) to wiecie u o czym mówię ;)
Zdjęcia, zdjęcia! (nie wyglądam na nich za dobrze, ale te emocje, luudzie! nie dało się wyjśc normalnie i zrobić przyzwoitej miny ^^)
Ja i Jordan
z Mattem
po pierwsze masz cudownego kota :) po drugie doskonale znam to uczucie ;) a po trzecie - masz śliczne włosy :)
OdpowiedzUsuńKot rzeczywiście piękny:)
OdpowiedzUsuńSzału koncertowego dawno nie przeżyłam, ale mam dobrą pamięć i znam to uczucie motyli w brzuchu, szaleństwa i endorfin^^
Po całej tej relacji stwierdzam, że musiałaś bawić się świetnie. :D
OdpowiedzUsuńKolejnym razem poproszę o zdjęcie kotka. ^^ A pan z pierwszego zdjęcia całkiem przystojny. :D
To super, że koncert się udał :)
OdpowiedzUsuńPięknego masz kociaka <3
Cieszę się, że się udał koncert! :D
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie, bardzo dobrze znam ^^
a ja z innej beczki- śliczny nagłówek! dopiero go zauważyłam ;)
OdpowiedzUsuńTwoje włosy!<3
OdpowiedzUsuńZawsze to przechodzę po koncertach, co dwa tygodnie? teraz. W tym, ze nie wiem dlaczego jak jeżdżę od 5 lat haha, kocham to!
ej ten Jordan jest przePRZYSTOJNY:D
OdpowiedzUsuńakurat na koncertach to wszyscy zachowują się jak zwierzęta, szczególnie jeśli chodzi o barierki, przeżyłam to nie raz :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać takie mega entuzjastyczne posty :)
OdpowiedzUsuńJakie słodkie to pierwsze zdjęcie! Cieszę się, że bawiłaś się świetnie :) Tyle emocji, nie dziwię się!
OdpowiedzUsuńjak super, przeżycie nie do zapomnienia !! zazdroszczę *-* te zdjecia !
OdpowiedzUsuńdobry tato, ma normalną córeczkę ;D
pyszna owsianka, posta a zarazem taka smaczna <3
haha, na tym zdjęciu z Mattem masz niezłą minę :D
OdpowiedzUsuńo rany, no to super! Ja takich koncertów życzę wszystkim, to jest coś, czego się nie zapomina!
Haha przypominasz mi moją koleżankę, która dzisiaj w szkole miała taką samą reakcję :D
OdpowiedzUsuńteż podziwiam włosy! :)
OdpowiedzUsuńTwoje "aaa" rozsadziło mi monitor :D
Fajnie, że spełniły się Twoje marzenia :D I wyglądasz na zdjęciach bardzo ładnie! I tak zazdroszczę Ci tych dłuugich, zdrowych włosów <3
OdpowiedzUsuńAle ty masz włosy świetne, zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńCo do owsianki skromna, ale pyszna.
jakie masz fantastycznie długieee włosy :) widzę, ze na takim koncercie to istne szaleństwo się dzieje ;]
OdpowiedzUsuńale lubię czytać takie emocje :) no dzisiaj słowa wygrywają nad śniadaniem, chociaż nie powiem, że nie pysznie przecież ^^
OdpowiedzUsuńhaha, ale przygody :) ale koszulkę masz i zdjęcia-to się liczy ;D
OdpowiedzUsuńowsianka pycha, uwielbiam to połączenie :)
jejuuuu...zazdroszczę Ci maxymalnie. tak cholernie chciałam wybrać się na Horizonów, na których czekałam tyle lat..ale wypadki losowe mi nie pozwoliły..xC też mam depresje, ale w stylu "afgdgdwr przegapiłam koncert". a taką ''depresje pokoncertową'' też dobrze znam i rozumiem Cię całkowicie :) a siniak to fajna pamiątka :D
OdpowiedzUsuń