~kokosowy "sernik na zimno" z jogurtu z malinami (w środku), podany z resztą malin, domowym dżemem truskawkowym (2014r.) i masłem orzechowym~
Dzisiaj jestem już bardziej wypoczęta niż wczoraj, więc mogę coś napisać :) Najpierw chciałabym napisać ogólnie, że cały wyjazd bardzo mi się podobał, Słowacja bardzo mi się podobała - piękny kraj! Góry to po prostu cud...Mogłabym tam mieszkać! :D A teraz coś o ostatnim przystanku naszych wakacji - Wiedniu. Również piękne miejsce. I szło się tam dogadać z każdym po angielsku - nie trzeba było próbować polsko-słowackim + na migi :D Zwiedziliśmy tylko Stare Miasto, ponieważ na więcej nie było czasu, ale i tak sporo się nachodziliśmy, bo byliśmy w Wiedniu ok. 5 godzin. Nie będę przedłuzać i pokażę zdjęcia :)
Gazetę? :D Nie wiem na jakiej zasadzie to działa... :P
Wegańskie lody z Eis-Greissler, pychaaaa! Mają też i tradycyjne, z wegańskich są przede wszystkim owocowe (smakują bardziej jak sorbet niż "lody") oraz czekoladowe (te na samej górze) i o smaku orzecha włoskiego (kremowe pod czekoladowymi). Oprócz dwóch ostatnich smaków wzięłam też truskawkę i morelę. Mama powiedziała, że były lepsze niż tradycyjne, które kilka minut wcześniej jadła z tatą w innej cukierni :) Cena - 4.50euro, taka sobie, ale wiadomo, że w centrum Starówki nie ma co oczekiwać niższych cen ;) W każdym razie jeśli kiedyś będziecie w Wiedniu - polecam! :)
Do Wiednia przyjechaliśmy pociągiem - samochód zostawiliśmy w Bratysławie i stamtąd wyjechaliśmy pociagiem właśnie. Potem wróciliśmy, zjedliśmy jeszcze kolację na Starym Mieście i pojechaliśmy do domu :(
Nawet nie zauważyłam, kiedy tato zrobił to zdjęcie :D Ciężko było znaleźć wege miejsce na Starówce w Bratysławie, ale w końcu się udało - zamówiłam kaszę jaglaną z grillowanymi warzywami i pestkami dyni (był jeszcze parmezan, ale zrezygnowałam), a mama jadła sernik z polewą karmelową. Do picia - cytrynowy radler :D ♥ który zresztą w ilości sztuk 6 przyjechał z nami do Polski... :D
A oprócz piwa przywiozłam jeszcze...
od lewej - kaszka gryczana błyskawiczna, pod nią masło orzechowe
w drugim rzędzie na górze gryczano-kukurydziany kus kus, pod nim wegańskie pasty kanapkowe: brokułowa, ciecierzycowa(jak to odmienić?:D), meksykańska i hummus, tofu z chili.
w trzecim rzędzie - RAW batonik lifebar czekoladowy, był jeszcze czekoladowy z dodatkiem białka z konopii ale zjadłam go w drodze do Polski :D pod batonem oczywiście czekolady studentskie ♥ gorzka z bakaliami, mleczna z malinami i orzechami ziemnymi, mleczno-biała z bakaliami
na samym dole bezglutenowe rurki z kremem orzechowym/czekoladowym/mlecznym/kokosowym - wiem że w Polsce można je kupić ale nigdzie ich nie widziałam, a tam kosztowały jedynie 17 centów :) wzięłam od razu po kilka z każdego rodzaju - są pyszne! :D
Wiedeń jest w Austrii więc tam raczej nie mówią po słowacku :) aczkolwiek zgodzę się że miasto piękne :)
OdpowiedzUsuńNo tak, po niemiecku :) Chodziło mi raczej o to, ze w Słowacji ciężko było się dogadać po angielsku, a tam bez problemu :)
UsuńPrzez same Twoje zdjęcia można się zakochać w tym kraju, szczególnie w górach ^.^
OdpowiedzUsuńDobrze, że wyjazd się udał, oby więcej takich :D
A, dzisiejsze śniadanie też pyszne :D
Pięknie! W tym szczególnie zachwycają mnie tu akurat monochromatyczne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńPyszne sniadanko mniam :)
OdpowiedzUsuńhttp://lifeofangiee.blogspot.com/
Nieziemsko wygląda ten serniczek *.* I ile pyszności sobie przywiozlas, mniam :)
OdpowiedzUsuńO mamo! Zawsze chciałam zobaczyć Wiedeń. Wiele się o nim nasłuchałam od taty i miałam na niego straszną zajawkę. Teraz zobaczyłam Twoje zdjęcia i znów mam niezmierną ochotę tam pojechać. Mimo, że z Krakowa w sumie jest "rzut beretem", to nigdy tam nie byłam i koniecznie muszę to nadrobić :D
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty na serniczek, a widoczki z Słowacji są świetne! :)
OdpowiedzUsuńsernikiem to bym tego nie nazwała, ale super wykwintnym czarująco wyglądającym deserem jak najbardziej.. :D
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie, że dodajesz tak obszerne relacje z wyjazdu, jestem zdjęcio-pochłaniaczem więc możesz wyobrazić sobie banana na mojej twarzy;) zwłaszcza patrząć na zdjęcie ze starymi aparatami.. za to zapasy bym podkradła!
Cudowne wakacje spędziłaś ;)
OdpowiedzUsuńA słodyczy to ja zazdroszczę ! ;)
Z Twojej relacji przyznam, że Słowacja to piękny kraj i żałuję, że byłam w nim tylko przejazdem. Warto zatrzymać się na dłużej, o Wiedniu nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńjak tam cudownie
OdpowiedzUsuńa serniczek wygląda pysznie
Zazdroszczę wycieczki :)
OdpowiedzUsuńWiedeń piękny choć ja mam z nim niezbyt miłe wspomnienia z majówki autostopowej, bo trafiliśmy do centrum, wszystko było makabrycznie drogie, łaziliśmy pół nocy nieprzytomni od McDonalds'a do McDonalds'a żeby się zdrzemnąć, zjeździliśmy na gapę cały Wiedeń metrem ze 4 razy i ostatecznie spaliśmy na dworcu xD
OdpowiedzUsuńPodziel się czekoladą! <3
Piękne wspomnienia! :)
OdpowiedzUsuńhttp://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Byłam przejazdem w Wiedniu i z ogromną ochotę odwiedziłabym to miejsce jeszcze raz... A to dzięki Tobie i pięknej relacji :*
OdpowiedzUsuńhttp://grapefruitjuicesour.blogspot.com
Z krótkiej wizyty w Wiedniu na meczu wspominam mnóstwo koni :D
OdpowiedzUsuńo mamo! te lody są genialne <3 to powód, żeby wybrać się do Wiednia :D nieee tylko, bo przecież cudowne tam widoki, piękne budowle i krajobrazy :) świetna relacja!
OdpowiedzUsuńKolejne piękne zdjęcia. Z tych 3 najbardziej lubię mleczno-białą z bakaliami. Ale nie przebije gruszkowej :)
OdpowiedzUsuń